Zgromadzenie
Słowa Bożego

sł. Boży ks. Ragheed Aziz Ganni

niezłomny Irakijczyk

 

35 lat
(1972–2007)

Irak

Ksiądz Ragheed Ganni urodził się w Iraku, w Mosulu 20.01.1972 r. Rodzice byli chaldejskimi chrześcijanami. Ukończył studia inżynierskie w Mosulu, a potem poszedł za głosem powołania kapłańskiego. Studiował w seminarium w Iraku, następnie w Rzymie. Ze względu na prześladowania katolików w jego państwie, przyjął święcenia kapłańskie w Rzymie w rycie chaldejskiego kościoła katolickiego. Był znany z błyskotliwego dowcipu i radości; angażował się w pomoc ubogim, udzielał się we wspólnocie Sant’Egidio, dostarczając posiłki bezdomnym.
 

Oprócz języka arabskiego posługiwał się też aramejskim (językiem liturgicznym Chaldejczyków), włoskim i francuskim. W 2003 roku, po uzyskaniu tytułu licencjata z teologii ekumenicznej, pomimo prześladowań i poważnego zagrożenia, ks. Ragheed wrócił do Iraku do rodzinnej diecezji w Mosulu. Został przydzielony do kościoła Ducha Świętego. Był przekonany, że jego miejsce jest przy wiernych w jego kraju. Uczestniczył w moralnej i duchowej odbudowie chrześcijan w swojej parafii. Organizował kursy teologiczne w Mosulu i pomagał rodzinom najbardziej dotkniętym wojną. Został też korespondentem międzynarodowej agencji „Asia News” Papieskiego Instytutu Misji Zagranicznych. Jego zadaniem było informowanie o sytuacji chrześcijan w Iraku.

 

Jego posługa kapłańska od początku naznaczona była prześladowaniami i cierpieniami. Od 2004 roku był obiektem wielokrotnych gróźb i prób ataków ze strony rebeliantów i terrorystów, podających się za Al-Kaidę w Iraku. Ks. Ragheed zapytany, dlaczego nie wyjechał z kraju, odpowiedział: „Nigdy. Prosili mnie, bym pracował tutaj, w Iraku… Gdyby ktoś został księdzem, a później wyjechał za granicę, to żadnego księdza by tu nie było”. Chrześcijanie w Iraku są traktowani jako kolaboranci współpracujący ze światem zachodnim. W ramach walki z chrześcijaństwem, islamscy terroryści wypędzają chrześcijan, dokonują egzekucji, porywają kobiety i dzieci, gwałcą kobiety oraz niszczą kościoły.

 

Podczas włoskiego Kongresu Eucharystycznego w 2005 roku w Bari, ksiądz Ragheed dał poruszające świadectwo o mocy Eucharystii jako źródła siły dla prześladowanych chrześcijan: „Bez niedzieli, bez Eucharystii, chrześcijanie w Iraku nie przetrwają. Terroryści sądzą, że mogą zabijać nasze ciała lub zastraszając nas, naszego ducha, ale w niedziele kościoły są zawsze pełne. Mogą próbować odebrać nam życie, ale Eucharystia je przywraca. (...) Są dni, kiedy czuję się kruchy i pełen strachu. Ale kiedy trzymając Eucharystię mówię: ‘Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata’, czuję w sobie Jego siłę. Kiedy trzymam Hostię w swoich rękach, to tak naprawdę On trzyma mnie i nas wszystkich, rzucając wyzwanie terrorystom i trzymając nas zjednoczonych w Jego bezgranicznej miłości. W normalnych czasach wszystko jest uważane za oczywiste i zapominamy o największym darze, który jest nam ofiarowany. Paradoksalnie, to właśnie dzięki przemocy terrorystów poznaliśmy prawdziwie, że Eucharystia to Chrystus, który umarł i zmartwychwstał, i który daje nam życie. I to pozwala nam stawiać opór i mieć nadzieję”.
 

3 czerwca 2007 r., ks. Ragheed rankiem pojechał do domu rodzinnego. Musiał odnowić dokumenty, zrobił więc odbitki zdjęć, a jedno celowo powiększył. Pokazał je mamie, mówiąc: ,,Mamo, zobacz, co zrobiłem. To będzie zdjęcie na mój pogrzeb, przynajmniej o to nie będziecie musieli się martwić…" Tego samego dnia, wracając wraz z trzema subdiakonami z Mszy Świętej w niedzielę Zesłania Ducha Świętego, został zatrzymany przez uzbrojonych mężczyzn. Na pytanie dlaczego nie zamknął kościoła, odpowiedział: „Jak mogę zamknąć dom Boży?”. Terroryści nakazali im wyrzec się wiary katolickiej i przejść na islam. Gdy odmówili, zamordowano ich. Świadkiem tego była żona jednego z zamordowanych. Po ich zabiciu terroryści umieścili materiały wybuchowe wokół ciał, aby nikt do nich nie mógł się zbliżyć. Dopiero późną nocą policji w Mosulu udało się rozbroić bomby i zabrać ciała. 

 

Dziennikarz pytający matkę, czy namawiała syna do wyjazdu z kraju, usłyszał: „Nie mogłam powiedzieć mu, żeby zostawił Kościół, jest dzieckiem Kościoła. To prawda, że jest moim synem i wychowałam go, ale stał się synem Kościoła”.

 

W jednej ze swoich ostatnich modlitw ks. Ragheed napisał: „Panie, poznałem Cię naprawdę i Ty byłeś przyczyną mojego optymizmu, nawet gdy zdałem sobie sprawę, że zbliża się moja śmierć. (…) Pomóż mi nie złamać się i nie poddać się lękowi przed utratą życia, bo chcę umrzeć dla Ciebie, abym mógł żyć w Tobie i z Tobą”. 

 +48 887 889 011         

 

Biuro misyjne:  +48 85 74 74 965

                                 

 

Dom:  +48 85 74 74 955

Misjonarze Werbiści

ul. Zambrowska 24
16-001 Kleosin

biuro@werbisci-kleosin.pl